MINĘŁO PIĘTNAŚCIE
LAT
Tekst: Kazimierz Bochyński
I tak oto minęło 15 lat od czasu, gdy grupa zapaleńców –
przyjaciół, kolegów, postanowiła stworzyć organizację. Organizację zrzeszającą
podobnych do nich ludzi – pracowników warszawskiej huty stali, a także tych,
dla których słowa Huta Warszawa nie były pustym dźwiękiem, lecz miejscem ważnym
dla stolicy i kraju, a przede wszystkim dla nich. Tak powstało Stowarzyszenie
Przyjaciół Huty Warszawa.
O historii powstawania tego zakładu, a także o ponad
sześćdziesięciu latach produkcji stali szlachetnych na urządzeniach tam
zainstalowanych, napisano już wiele.
Stal tę i wyroby z niej produkowali ludzie,
i to oni byli i są Hutą Warszawa, dziś zwącą się ArcelorMittal Warszawa.
Życiorys każdego z tych ludzi to cząstka Huty. Przychodzili do huty z różnych
stron. Przychodzili i młodzi, i już doświadczeni życiowo. Życie wielu składało
się z zakrętów. Mieli różne zainteresowania i zawody. Byli wśród nich
analfabeci i poeci. Dyplomaci i rolnicy. Postanowili jednak zostać hutnikami.
Liczyli, że ten zakład stanie się dla nich przystanią na dalsze życie. Jedni
integrowali się ze współpracującymi kolegami, inni nie wytrzymywali trudów
hutniczego żywota i odchodzili szukając innego miejsca dla siebie.
Ci, co zostawali, wiązali z Hutą swój los
często na dziesiątki lat. Byli i są dumni ze swojej pracy, choć była ona często
bardzo trudna. Myślę, że taka właśnie duma pobrzmiewa w wierszach poety-hutnika
Zbigniewa Tadeusza Kota, gdy w wydanym w 1982 zbiorku „Nie wszyscy milczą”
pisał:
„Gwałtowny
strumień, rozgrzewany
Gorąc
Dymem mnie dławi
Nie pozwala
oddychać pełnymi płucami,
O, jak mocno biją
dzwony mojej krwi.
Stal się topi,
stal!”
Ryczą przeładowane
piece
Stalowni
Warszawskiej Huty;
Unosząc rdzawoszare
kłęby
Elektrobłyskawice,
grzmoty!
Topią
stal, stal
szlachetną”
Trud pracy hartował
i nie zniechęcał. W wierszu Tadeusza Kota czytamy przecież:
„Ile ogniw w
łańcuchu życia
Pospawałem pieśnią
wczorajszą
dzisiejszą. I co
dzień tak samo
Tak przez
trzydzieści pięć lat – dla Ciebie!
Zawarte w tym
łańcuchu jest moje życie
Dłonie czystej
pracy –
Robotnicze dłonie.
”
Inni prozą opowiadali
o swej pracy i swojej dumie z dokonań. I tak powstały cztery książki w
opracowaniu, nieżyjącego już niestety, nieodżałowanego przyjaciela Huty
Warszawa, pana Leszka Lachowieckiego. Autorami są hutnicy:
- „Ludzie ze stali” - wyd. 2007 r.
- „Historia stalą pisana” – wyd.
2014 r.
- „Huta Warszawa – miasto,
społeczność, kultura” – wyd. 2014 r.
- „Ludzie Huty” – wyd. 2017 r.
We wspomnieniach
autorów jawią się dzieje załogi Huty. Opisują swoją przeszłość „przed hutą”,
pracę i rozrywkę, zdobywanie wykształcenia, awanse, przyjaźnie, zwycięstwa i
gorycze porażki. Wszystko to pisane sercem. Często występuje zbitka: huta –
matka.
Gdy zadaję sobie
pytanie, czy potrzebne było wspomniane na wstępie stowarzyszenie, myślę, że
jego powstanie było nieuniknione. Było ono nie tylko wynikiem reakcji na często
pojawiające się w przestrzeni publicznej negatywne oceny budowy i pracy Huty
Warszawa, ale także wynikiem tęsknoty ludzi huty za sobą i za zakładem.
Ci dumni ludzie nie
mogli znieść ignorancji i złej wiary ludzi oceniających „ich Hutę”. Trudno było
reagować na „wyskoki” ignorantów w pojedynkę. Stowarzyszenie to zupełnie co
innego. Nie dziwota więc, że szybko rosły jego szeregi. Żadna sala w budynkach
Huty nie była i nie jest w stanie pomieścić wszystkich chętnych. A oni nie chcą
spotykać się gdzie indziej. Oni chcą BYĆ w Hucie. Doskonale rozumieją zaistniałą
potrzebę zmian polityczno-społecznych. Obecna huta, mimo że zmieniona, jest ICH
hutą. Chwalą się nią, pokazując jak
ludzie
wyrośli ze „starej gwardii” szybko
opanowali nowe technologie i huta PRACUJE! Jedyny wielki zakład przemysłowy w stolicy,
który przetrzymał transformację.
A jak bronią
dobrego imienia zakładu – niech świadczą choćby te przykłady: gdy w Internecie na
blogu „Pańska Skórka” pojawiło się omówienie nowo wydanej książki Jarosława
Zielińskiego pt. „Bielany. Przewodnik historyczny”, w której autor umieścił
szereg nieprawdziwych i tendencyjnych informacji o Hucie Warszawa, nie tylko
ostro zareagowali na insynuacje na tym blogu, ale poprzez Stowarzyszenie
doprowadzili do spotkania z autorem (przy udziale władz dzielnicy). Trzeba było
posłuchać wypowiedzi hutników! Skutek: autor zmienił treść rozdziału
traktującego o hucie i drugie wydanie książki zmianę tę zawiera.
Profesor Karol
Modzelewski – historyk, polityczny opozycjonista z czasów Polski Ludowej,
mieszkaniec Bielan, w czasie dyskusji w telewizji w 2017 roku poddał w
wątpliwość istnienie huty. Hutnicy i na to zareagowali. Stowarzyszenie
zaprosiło K. Modzelewskiego do huty i 4 kwietnia 2017 roku profesor zwiedził hutę.
Na późniejszym spotkaniu wyraził swoje zaskoczenie tym, co zobaczył, i
zadowolenie z tego, że hutnicy są tak zintegrowani.
Zorganizowani już
hutnicy szybko znaleźli zrozumienie i wsparcie ze strony kierownictwa
sprywatyzowanego już zakładu, a także władz Dzielnicy Bielany. Skutkowało to
doprowadzeniem do nazwania skrzyżowania ulic Kasprowicza i Lindego „Rondem
Warszawskich Hutników” i przywróceniem obchodów Dnia Hutnika. Obydwa wydarzenia
są dumą hutników.
15 lat istnienia
Stowarzyszenia to także wiele innych inicjatyw jego członków. Nie będę ich
wymieniał. Nie o to przecież, w moim przekonaniu, chodzi. Uczestniczę w
spotkaniach Stowarzyszenia. Patrzę na uśmiechnięte twarze i siwe głowy
uczestników. Słucham, jak z zapałem dyskutują, ściskają się wzajemnie. Za
każdym razem widać, że tęsknią za sobą. Znam większość z nich. Pamiętam, jak
zacięcie walczyli o swoje racje wtedy, gdy jeszcze aktywnie pracowali. Oni
pokazują, jak można się różnić przyjaźnie. Myślę przy tym, że wielkim osiągnięciem
Stowarzyszenia jest niedopuszczenie do jego upolitycznienia. Nigdy na tych
spotkaniach nie zauważyłem choćby cienia ansy wynikającej z różnicy poglądów
politycznych.
I oby tak zostało.