SM DOMHUT – JUBILEUSZ 25-LECIA
Tekst: Stanisław Koc
Historia jest
świadkiem czasów, światłem prawdy, życiem pamięci, nauczycielką życia
(Cyceron)
A nasza historia?
Historia Spółdzielni Mieszkaniowej DOMHUT jest
oczywiście związana bezpośrednio z historią Huty Warszawa, a jej powstanie jest
niejako ubocznym efektem prywatyzacji Huty. Można też stwierdzić, że koniec
historii Huty jako przedsiębiorstwa państwowego, stał się początkiem włosko-polskiej
Huty Lucchini – Warszawa (Lucchini – to nazwisko właściciela włoskiego koncernu
hutniczego), ale też początkiem działalności SM DOMHUT.
A było to tak…
Hutę Warszawa projektowano i budowano jako
nowoczesny zakład hutniczy produkujący stale jakościowe na potrzeby takich
branż przemysłowych, jak: maszynowa, narzędziowa, łożyskowa, samochodowa i też
wojskowa. Produkowano ponad 300 gatunków stali jakościowych i stopowych w
postaci prętów, walcówki, wyrobów ciągnionych, zimnej taśmy, wyrobów kutych,
prasowanych i odlewów. Aby zaspokoić potrzeby przemysłów przetwórczych Huta
produkowała około 650 tys. ton stali surowej/rok, a Walcownia Zgniatacz przerabiała
na wyroby walcowane około 1 miliona ton wlewków. W miarę rozbudowy Huty rosła
wielkość zatrudnienia. Bywały lata, w których ilość pracowników wynosiła około
10.000 osób. Aby rozpocząć produkcję w kolejno uruchamianych nowych wydziałach
Huty oraz wyszkolić warszawskich hutników, zatrudniano pewną ilość pracowników
przeniesionych służbowo z innych hut. Ale było to nie więcej niż 10% wszystkich
pracowników. Pozostali hutnicy rekrutowali się częściowo z Warszawy, głównie
jednak z podwarszawskich wsi i miasteczek. Z powodów ideowo-politycznych
ówczesne władze, zarówno resortowe, jak i państwowe, rozpowszechniały mit o
Hucie i jej pracownikach jako o przodującym i sztandarowym zakładzie
przemysłowym Warszawy. Natomiast załogę Huty określano jako awangardę klasy
robotniczej, której kierownicza rola miała być bezdyskusyjna. Z perspektywy
wielu już lat można obiektywnie stwierdzić, że wielu hutników uwierzyło w ów
mit, którego efektem były postawy roszczeniowe, a ich echa można jeszcze
usłyszeć dość często w emeryckich dyskusjach. Wspominam o tym celowo, bo takie
roszczeniowe postawy miały pewien wpływ na powstanie DOMHUT-u. Co przyciągało
ludzi do niełatwej przecież i często znojnej pracy w Hucie? Były to najczęściej
dwie przyczyny – płace i mieszkania. Płace, których poziom był zawsze znacznie
wyższy, niż w innych zakładach przemysłowych Warszawy oraz duża, jak na
ówczesne warunki, łatwość zdobycia mieszkania. Pracownicy rekrutujący się z
innych hut otrzymywali mieszkanie i tzw. warszawski meldunek w ciągu maksimum
kilku miesięcy, pozostali czekali na – jak to określano – przydział
mieszkaniowy, od kilku do kilkunastu miesięcy. W jaki sposób Huta zdobywała
mieszkania dla swych pracowników? Większa ich część to budynki, których właścicielem
była Huta. Takich budynków było 32 z czego 19 było położonych na terenie
Bielan, głównie przy ulicach Żeromskiego, Nałkowskiej, Perzyńskiego i określano
je jako Osiedle Bielany. Natomiast 13 budynków było położonych głównie przy
ulicach Marymonckiej, Wrzeciono i Kasprowicza, a te określano jako Osiedle
Wrzeciono. Oprócz własnych budynków Huta pozyskiwała dla swych pracowników
znaczną ilość mieszkań komunalnych oraz od różnych spółdzielni mieszkaniowych. Pod
koniec lat 70., gdy rozpoczął się regres budownictwa mieszkaniowego, a pozyskiwanie
mieszkań przez Hutę napotykało na coraz większe trudności, postanowiono
stworzyć spółdzielnie mieszkaniowo-budowlaną, która miała zaspakajać potrzeby mieszkaniowe
hutników. Taka była geneza powstania w 1981 roku istniejącej do dziś Spółdzielni
Mieszkaniowo-Budowlanej WARDOM. Wspomniany regres branży budowlanej był tylko
jednym z przejawów kryzysu gospodarczego, który z całą ostrością wystąpił w
latach 80. Szczególnie druga połowa lat 80. charakteryzowała się ciągłym
procesem zmniejszania produkcji, szczególnie w branżach materiało- i
energochłonnych. Zmniejszało się więc zapotrzebowanie na hutnicze produkty.
Inaczej rzecz ujmując – Huta produkowała coraz mniej i czyniła dość karkołomne
kombinacje, aby utrzymać ciągłość produkcji. Rosły zatory płatnicze, zwiększały
się terminy płatności, a wypłaty wynagrodzeń pracowniczych były wysoko
oprocentowanymi pożyczkami, które były udzielane bo jeszcze nikt, nawet
kierownictwa banków, nie mógł uwierzyć, że Huta może zbankrutować. Nie wierzyli
w to również sami hutnicy. Działał jeszcze, jakby siłą bezwładności, mit
przodującego i sztandarowego zakładu pracy, chociaż coraz bardziej zaprzeczała
temu życiowa rzeczywistość. Perspektywa bankructwa Huty i utraty pracy przez
kilkutysięczną załogę stawało się coraz bardziej realną perspektywą.
Kierownictwo Huty, rada pracownicza, organizacje związkowe miały świadomość
zbliżającej się katastrofy. Że jest źle i może być tylko gorzej informowano,
chociaż dość ostrożnie, pracowników, którzy jak zwykle szukali winnych, ale vox
populi nie zawsze w tym przypadku miał rację! Starsi mieszkańcy hutniczych
budynków pamiętają niszczejącą i coraz bardziej zawodną ich techniczną
infrastrukturę. Pamiętają na pewno też coraz częstsze awarie, które musiały
usuwać służby remontowe Huty, bo administrator budynków nie miał pieniędzy na
niezbędne remonty i konserwacje. Jako mieszkaniec jednego z takich budynków
pamiętam kilka ostatnich lat przed powołaniem DOMHUT-u, gdy zimą maksymalna
temperatura w mieszkaniu nie przekraczała +17⁰C, bo nie wymieniono w węźle
cieplnym zepsutej pompy. Kierownictwo Huty zwracało się o pomoc zarówno do
członków ostatniego PRL-owskiego rządu, jak i tego pierwszego, wybranego już po
zmianie systemu politycznego. Ale kłopoty nie tylko Huty Warszawa, ale całej
branży hutniczej, reprezentowanej przez szukających pomocy dyrektorów hut, minister
odpowiedzialny za tę branżę zbywał stwierdzeniem: mechanizm gospodarki
rynkowej wszystkie problemy sam rozwiąże. Rząd, aby wiedzieć, co dalej należy czynić z
hutnictwem, zamówił u eksperckiej kanadyjskiej firmy raport o aktualnym stanie
polskiego hutnictwa i jego dalszych perspektywach. Wnioski raportu potraktowano
jako bardzo tajne, co nie przeszkodziło, że dość szybko stały się znane
hutniczej społeczności. Jeden z tych wniosków dotyczył Huty Warszawa i w sposób zdecydowany stwierdzał, że naszą Hutę
należy zlikwidować. Aby tak się nie stało kierownictwo Huty poszukiwało
inwestorów poza granicami kraju, bo tylko oni byli w stanie zapobiec jej
likwidacji. W tym czasie zainteresowanie przejęciem polskiej huty zgłosił rządowi
RP włoski koncern hutniczy Lucchini. Wstępne negocjacje rozpoczęto na szczeblu
rządowym, a dokładniej robiło to ówczesne Ministerstwo Przekształceń
Własnościowych. Była to wówczas dość nietypowa transakcja, gdyż pierwsza w
kraju, która dotyczyła huty. Wśród kilku warunków, jakie sformułował kandydat
na nowego właściciela Huty, jeden z nich określał wielkość udziału włoskiego
koncernu w majątku prywatyzowanego przedsiębiorstwa. Ten udział winien wynosić
minimum 51% wartości aktualnego majątku Huty. Przeprowadzona wówczas wycena
tego majątku pozwalała stwierdzić, że majątek produkcyjny nie spełnia
stawianego przez włoskiego inwestora żądania. Jego wartość była zbyt niska. W
tej sytuacji, aby zrealizować postulat strony włoskiej, zdecydowano przekazać
im majątek produkcyjny Huty razem z nieruchomościami mieszkalnymi będącymi
własnością Huty Warszawa. Aby zrealizować tę transakcję, w dniu 30 września
1992 roku zawarte zostało porozumienie pomiędzy Urzędem Gminy Dzielnicy
Żoliborz a Hutą, w którym władze Gminy uznały prawo Huty do użytkowania
wieczystego gruntów, między innymi hutniczych osiedli. W tym dniu również aktem
notarialnym Huta Warszawa wniosła do nowo powstałej spółki włosko-polskiej pod
nazwą Huta Lucchini Warszawa, w formie aportu rzeczowego, budynki i grunty
hutniczych osiedli. Chociaż ten formalny akt przekazania hutniczych osiedli
włoskiemu koncernowi wymagał zapewne czasochłonnych negocjacji zarówno na
ministerialnym, jak i gminnym szczeblu, informacje o tym fakcie były początkowo
w zasadzie mało znane mieszkańcom tych osiedli. Dopiero 5 października 1992
roku radna Gminy Żoliborz – Barbara Koczoń poinformowała o fakcie zmiany
właściciela osiedli hutniczych. Ale już wcześniej cząstkowe informacje o
pertraktacjach dotyczących osiedli hutniczych docierały do ich mieszkańców.
Społeczność hutniczych budynków formułowała najczęściej takie oto pytania:
- Dlaczego przekazano nasze, bo przecież hutnicze,
budynki nowemu właścicielowi bez uzyskania na to zgody lokatorów?
- Co zrobi z naszymi nieruchomościami włoski
właściciel?
- Jakie są realne zamiary hutniczego koncernu
dotyczące sposobu eksploatacji naszych mieszkaniowych osiedli?
Z każdym dniem wzrastała temperatura dyskusji,
ale wzrastał też niepokój i gniew mieszkańców, bo nikt oficjalnie nie
odpowiadał na bardzo istotne dla hutniczych lokatorów pytania.
Sąsiedzkie dyskusje i w ich wyniku formułowane
pytania o dalszy los hutniczych budynków spowodowały, że na każdym osiedlu
powstały samorzutnie zespoły reprezentujące sfrustrowanych lokatorów. Na
osiedlu Wrzeciono takim zespołem kierowała Przewodnicząca Rady Osiedla
Wrzeciono – Anna Kozłowska. Na
osiedlu Bielany – Samorządowa Grupa Obywatelska – HUTNIK w składzie: Przewodniczący – Jerzy Kroczewski oraz
członkowie: Kazimierz Soborak, Mieczysław Sulak i Wacław Sykus. W miarę upływu czasu
coraz więcej lokatorów brało udział w poczynaniach osiedlowych zespołów,
mających na celu anulowanie umowy o zmianie właściciela naszych hutniczych
budynków. W tym celu organizowano zebrania lokatorów, na których stawiano
pytania o dalszy los hutniczych osiedli. Atmosfera dyskusji na tych zebraniach
była pełna niepokoju, ale wyrażała też frustracje i gniew lokatorów, których
mieszkaniową historię obrazowo porównywano często do losu chłopa
pańszczyźnianego. Organizowano również manifestacje protestacyjne pod siedzibą
Gminy. Połączone zespoły osiedlowe zwracały się pisemnie z prośbą o pomoc do
wszystkich, którzy takiej pomocy mogli udzielić. Skierowano więc petycję do: Prezydenta
RP Lecha Wałęsy, Premiera RP Hanny Suchockiej, Sejmu i Senatu, Ministerstw
Przemysłu i Handlu oraz Przekształceń Własnościowych, Rzecznika Praw
Obywatelskich, Naczelnego Sądu Administracyjnego, Naczelnej Izby Kontroli,
Wojewody Warszawskiego, Burmistrza i Rady Dzielnicy Żoliborz. Starano się też
zainteresować problemem hutniczych budynków wszelkie środki masowego przekazu.
Ponieważ był to w ówczesnej rzeczywistości nowy problem, problem związany z
losem mieszkań bankrutujących zakładów pracy, a było ich coraz więcej, dlatego stał się on
propagandowo bardzo nośny. Można więc stwierdzić, że sprawa hutniczych mieszkań
stała się powszechnie znana i był to duży sukces w walce z ich nowym właścicielem.
Natomiast wyniki pisemnych petycji to odpowiedzi albo wymijające, lub – co
gorsze – były to często stanowcze stwierdzenia, że podpisana umowa z włoskim
koncernem jest prawomocna i zmiany w niej nie są możliwe. W tej sytuacji rosła
frustracja mieszkańców hutniczych osiedli, którzy coraz częściej pytali: co
należy zrobić dalej?
Część aktywnych w walce o mieszkania hutników,
działających dotychczas w osiedlowych zespołach, postanowiła powołać oficjalną
i prawnie usankcjonowaną reprezentację do obrony interesów mieszkańców
hutniczych osiedli. Taka była geneza powstania Stowarzyszenia Obrony Mieszkańców hutniczych Osiedli (SOMHO). Na pierwszym zebraniu w dniu 12
lutego 1993 roku, w którym uczestniczyło 86 osób, wybrano Komitet Założycielski
Stowarzyszenia z przewodniczącym Władysławem Kółeczko. W skład Komitetu weszli
wszyscy, którzy dotychczas byli związani z Zespołami samorządowymi osiedli. Po
opracowaniu statutu Stowarzyszenia zostało ono zarejestrowane przez Sąd
Rejonowy w dniu 3 czerwca 1993 roku, co oznaczało, że Stowarzyszenie uzyskało prawny
status i mogło realizować zadania określone w statucie. Za najważniejsze
zadania SOMHO uznano:
- wyłączenie gruntów osiedlowych i domów
zakładowych z aportu Huty i negocjowanie w imieniu lokatorów warunków sprzedaży
lub wynajmu lokali,
– uruchomienie notarialnego wykupu lokali,
- oddziaływanie na zarząd osiedli hutniczych i
wspieranie działań zmierzających do poprawy stanu technicznego budynków,
- inicjowanie powstania spółdzielni mieszkaniowej
dla hutniczych osiedli lub opiniowanie spółdzielni ubiegających się o
prowadzenie zarządu hutniczymi osiedlami.
Na pierwszym Walnym Zebraniu Członków SOMHO wybrano
władze Stowarzyszenia w składzie:
- Władysław Kółeczko – Przewodniczący
- Henryk Tatko – V-ce Przewodniczący
- Stanisław Ternes – V-ce Przewodniczący
- Zbigniew Strojewski – Sekretarz
- Ryszard Kuk – Skarbnik
Członkami Zarządu zostali:
Chmiel Henryk, Górecki Stanisław, Kasprzyk
Stanisław, Kłos Ireneusz, Kroczewski Jerzy, Kulik Henryk, Mroczkowski Władysław,
Nagrodzka Irena, Ozimkiewicz Aleksander, Rzemek Jan, Soborak Kazimierz, Sulak Wacław,
Wawer Zygmunt.
Przewodniczącym Komisji Rewizyjnej został Marian
Derdej.
Pierwsze rozmowy przedstawicieli SOMHO w
Ministerstwie Przekształceń własnościowych nie napawały optymizmem. Przez jakiś
czas powtarzano hutniczym negocjatorom znany już wcześniej argument o
niemożliwości zmiany umowy prywatyzacyjnej. Ale po pewnym okresie czasu
przedstawiciele włoskiego koncernu zaczęli przejawiać chęć negocjacji nad
warunkami sprzedaży hutniczych budynków lub ich zamiany na inną nieruchomość
gruntową. Niezależnie od długotrwałych negocjacji SOMHO z przedstawicielami
strony włoskiej, prowadzonych w ministerstwie, poszukiwano również najlepszego sposobu
administrowania hutniczymi osiedlami. Stało się to sprawą dość pilną, gdyż
dotychczasowy ich administrator – Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa, od 31
sierpnia 1993 roku wypowiedziała świadczenie swych usług. Po wypowiedzeniu
administrowania naszych osiedli przez WSM szukano intensywnie nowego ich
gospodarza. Prowadzono w tej sprawie rozmowy z SBM WARDOM, która powstała
przecież z inicjatywy Huty Warszawa i znaczna ilość lokatorów tej Spółdzielni
było pracownikami Huty. Niestety, rozmowy zakończyły się fiaskiem. W tej
sytuacji administrowanie naszych osiedli z dniem 16 września 1993 roku
przekazano SM MANHATTAN. Ale praktyka administrowania przez tę spółdzielnię
wykazała, że nie była to zbyt udana transakcja. SOMHO uznało więc, że
najlepszym administratorem hutniczych budynków będą ich użytkownicy, a
najbardziej efektywną formą zarządzania będzie własna spółdzielnia
mieszkaniowa. Dlatego w listopadzie 1993 roku SOMHO powołało zespół w składzie:
Władysław Kółeczko, Stanisław Ternes i mecenas Jerzy Krzekotowski, którego
zadaniem było opracowanie projektu Statutu Spółdzielni. Już 15 listopada 1993
roku 29 członków Założycieli Spółdzielni Mieszkaniowej, którą nazwano DOMHUT,
zatwierdziło jej Statut oraz dokonało wyboru władz.
Członkami
Rady Nadzorczej zostali:
·
Władysław
Kółeczko – Prezes
·
Mieczysław Sulak – V-ce Prezes
·
Wacław Sykus – V-ce Prezes
·
Zbigniew
Strojewski – Sekretarz
oraz
·
Władysław Mroczkowski, Marian Derdej, Kazimierz
Soborak, Aleksander Ozimkiewicz, Waldemar Kalwas.
Pierwszy Zarząd Spółdzielni
stanowili:
·
Henryk
Tatko – Prezes
·
Stanisław Ternes – V-ce Prezes
·
Ryszard
Kuk – Członek
·
Stanisław
Kasprzyk – Członek
·
Zygmunt
Wawer – Członek
Dnia 7 lutego 1994 roku Sąd Rejonowy dla Miasta Warszawy postanowił
wpisać do rejestru Spółdzielnię Mieszkaniową DOMHUT.
Pierwsza siedziba Spółdzielni to wynajęte
pomieszczenie w Instytucie Chemii Przemysłowej przy ul. Rydygiera 8. Już 17
lutego 1994 roku odbyło się pierwsze posiedzenie Zarządu Spółdzielni, na którym
ustalono zakres prac i obowiązków poszczególnych członków Zarządu. Natomiast 8
kwietnia 1994 roku Zarząd podjął decyzję o zatrudnieniu pracowników umysłowych
i fizycznych celem zapewnienia obsługi lokatorów. Dział członkowsko-lokatorski
kompletował dokumentację lokali, gromadząc materiały uzyskane z Huty, z Agencji
Kapitałowo-Rozliczeniowej SA oraz dostarczonych indywidualnie przez lokatorów.
Zaktualizowano w ten sposób 1835 lokalowych teczek tak, że w grudniu 1994 roku
rozpoczęto proces przekształcania mieszkań. Wcześniej opracowano zasady
przekształcania mieszkań zakładowych byłej Huty Warszawa w spółdzielcze prawo
do mieszkania lokatorskiego, własnościowego lub zawarcia umów najmu z SM
DOMHUT. Zarząd SOMHO powołał zespół, który opracował propozycje wyceny wkładów
budowlanych, jakie wnosili członkowie wstępujący do Spółdzielni, przy
uwzględnieniu rodzaju i wysokości ulg za pracę w Hucie Warszawa. W tej sprawie
wzorowano się na doświadczeniach Spółdzielni Mieszkaniowej DĄB ze Szczecina, która
powstała na bazie mieszkań zakładowych stoczni. Opracowanie tego zespołu
pozwoliło podjąć Uchwałę Rady Nadzorczej Nr 31/94 o stosowaniu ulg za lata
pracy w Hucie Warszawa. Utworzenie administracji nowo powstałej Spółdzielni
pozwoliło na zawarcie umowy w dniu 18 marca 1994 roku, pomiędzy DOMHUT a
Urzędem Dzielnicy Gminy Żoliborz, która powierzyła Spółdzielni nieodpłatne
administrowanie 32 budynkami. Umowa zobowiązywała Spółdzielnię do utrzymania
nieruchomości w stanie nie pogorszonym, zgodnie z ich przeznaczeniem oraz
pozwalała na ich inwestowanie. Spółdzielnia została uprawniona do pobierania
należności z tytułu czynszów od mieszkańców i pokrywania wydatków związanych z
eksploatacją tych nieruchomości. Umowa obowiązywała do końca 1994 roku. Negocjacje
na szczeblu Ministerstwa Przekształceń Własnościowych, jak i Gminy Żoliborz,
jakie były kontynuowane przez SOMHO spowodowały, że 12 i 14 września 1994 roku
zostały podpisane akty notarialne, na mocy których Spółdzielnia Mieszkaniowa
DOMHUT stała się właścicielem 32 budynków będących wcześniej własnością byłej
Huty Warszawa, wraz z prawem wieczystego użytkowania gruntów związanych z
budynkami. Akt notarialny zobowiązywał Spółdzielnię do przyjęcia
dotychczasowych głównych lokatorów lub ich następców prawnych, którzy otrzymali
przydziały lokali z byłej Huty Warszawa, w poczet członków Spółdzielni i
wydania im przydziałów na spółdzielcze prawo do zajmowania lokali lub do
zawarcia umów najmu z tymi najemcami, którzy nie przystąpią do Spółdzielni.
Podpisanie tych aktów notarialnych oznaczało, że odzyskanie hutniczych budynków
mieszkalnych od włoskiego właściciela zostało prawnie potwierdzone. Ten fakt oznaczał, że trwająca od 1992
roku walka o hutnicze mieszkania została przez ich
lokatorów ostatecznie wygrana. W ten sposób najważniejsze
zadanie, dla realizacji którego powołano SOMHO, zostało pomyślnie zrealizowane.
Dlatego Uchwała Nr 1/94 Plenarnego Zebrania Zarządu SOMHO z dnia 29 grudnia
1994 roku stwierdza między innymi: „Uczestnicy Plenarnego Posiedzenia Zarządu
SOMHO, poszerzonego o skarbników SOMHO, stwierdzają, że walka o hutnicze
mieszkania, którą spontanicznie rozpoczęły w 1992 roku grupy samorządowe, a
którą następnie, w sposób zorganizowany i prawny, podjęło i prowadziło
utworzone przez mieszkańców Stowarzyszenie Obrony Mieszkańców Hutniczych
Osiedli została pomyślnie zakończona.”
Do tekstu Uchwały załączono podziękowania dla wspierających działania SOMHO, a
byli nimi: prawnicy Krystyna i Jerzy Krzekotowscy oraz były burmistrz Gminy
Żoliborz – Józef Menes. W marcu 1995 roku Rada Nadzorcza i Zarząd SM DOMHUT
uznały, że najważniejsze zadania zostały zrealizowane – a były nimi:
1) Wyłączenie mieszkań z aportu Huty L. W.
2) Uwłaszczenie SM DOMHUT przez Agencję
Kapitałową Rozliczeniową SA – jako prawnego spadkobiercę byłej Huty Warszawa.
3) Przyjęcie w poczet członków Spółdzielni
dotychczasowych głównych lokatorów.
4) Dokonanie przez Spółdzielnię przekształcenia
mieszkań zakładowych w spółdzielcze prawo do mieszkań lokatorskich i
własnościowych.
5) Wybór przedstawicieli członków na Zebrania
Przedstawicieli.
6) Wybór i zorganizowanie Rad Osiedli oraz
samorządów budynków.
W tej sytuacji postanowiono zwołać pierwsze w
historii DOMHUT-u Zebranie Przedstawicieli, które dokona wyboru Rady Nadzorczej
jako najważniejszego prawnie organu Spółdzielni, reprezentującego już wszystkich
członków tej Spółdzielni. Pierwsze w historii DOMHUT-u Zebranie Przedstawicieli
odbyło się dnia 3 czerwca 1995 roku.
Przewodniczyli obradom: Marian Flis i Stanisław Koc. Zebranie Przedstawicieli
dokonało oceny dotychczasowych władz statutowych Spółdzielni i dokonało wyboru
Rady Nadzorczej na kadencję 1995-1998 rok. W jej skład weszli:
1. Krawczyński Bogdan – Przewodniczący
2. Flis Marian – V-ce Przewodniczący
3. Maćkowski Roman – V-ce Przewodniczący
4. Koc Stanisław – Sekretarz
oraz członkowie:
5. Kalwas Waldemar
6. Kroczewski Jerzy
7. Łągiewka Jerzy
8. Kłos Ireneusz
9. Kwiecień Jan
To pierwsze w historii SM DOMHUT Zebranie
Przedstawicieli zakończyło niejako symbolicznie okres, który rozpoczął się w
1992. Był to początkowo okres walki o zmianę właściciela budynków będących przed
jej prywatyzacją własnością Huty Warszawa. Gdy udało się odzyskać od włoskiego
koncernu nasze hutnicze mieszkania, powołano do życia administratora tych mieszkań
– SM DOMHUT. Właśnie to Zebranie Przedstawicieli było zwieńczeniem burzliwego
okresu walki hutniczych lokatorów o własne mieszkania, jak i o sposób
gospodarowania nimi. Dalsza historia SM DOMHUT, z grubsza rzecz ujmując,
sprowadzała się do realizacji następujących przedsięwzięć:
·
Modernizacja infrastruktury technicznej,
nieruchomości budynkowej Spółdzielni. Dotyczyło to głównie: ociepleń budynków,
instalacji sieci wodno-ściekowej oraz pokryć dachowych.
·
Organizacja służb techniczno-administracyjnych,
oraz uporządkowanie dokumentacji technicznej budynków, a także organizacja
służb konserwacyjno-remontowych.
·
Komputeryzacja
prac księgowo-administracyjnych.
·
Wdrożenie indywidualnego rozliczania kosztów
eksploatacji na poszczególne budynki.
Realizacja tych przedsięwzięć była utrudniona,
gdyż gremia kierownicze Spółdzielni wywodziły się głównie z byłych hutników,
którzy w trakcie realizacji spółdzielczych zadań uczyli się administrowania
nieruchomościami i zasad Prawa Spółdzielczego. Dużym utrudnieniem był też fakt,
że nasi mieszkańcy – głównie hutnicy, musieli zaakceptować zasady
spółdzielczego współżycia. Co oznaczało, że fakt bycia członkiem Spółdzielni to
nie tylko przywilej współwłasności, ale też zobowiązanie do wspólnej
odpowiedzialności za jej majątek jak i sposób jego eksploatacji. Musiał zniknąć
ze społecznej świadomości lokatorów SM DOMHUT mit, że hutnicza kasa zawsze
zaspokajała wszelkie potrzeby niezbędne do finansowanie eksploatacji budynków. Tak było
przez wiele lat, ale nowa rzeczywistość, właśnie ta spółdzielcza, oznacza, że koszty
eksploatacji budynków muszą ponosić ich lokatorzy, a w spółdzielczej kasie są
tylko te złotówki, które my – lokatorzy do niej wpłacimy. Pomimo tych
utrudnień, jak i zdarzających się niekiedy błędów i pomyłek ocenić należy, że w
ciągu minionych 25 lat istnienia SM DOMHUT najważniejsze
zaplanowane przedsięwzięcia zostały zrealizowane. Krótko oceniając – Spółdzielnia
pracowała dobrze. Tak jej pracę oceniały okresowe badania lustracyjne, jak i
protokoły biegłych w zakresie księgowości i zarządzania nieruchomościami. Aby
tak się stało, czuwały i nadzorowały pracę Spółdzielni kolejne Rady Nadzorcze,
którym przewodniczyli:
·
Bogdan Krawczyński
·
Maćkowski Roman
·
Koc Stanisław – przez trzy kadencje
·
Król Urszula
·
Żuchowski Władysław
·
Kassyk Józef
·
Kłos Ireneusz
·
Izdebski Łukasz
Natomiast Prezesami Zarządu SM DOMHUT byli:
·
Henryk Tatko
·
Kazimierz Soborak
·
p.o. Władysław Żuchowski
·
p.o. Bogdan Krawczyński
·
Jerzy Adamczyk
·
Stanisław Ternes
·
Stanisław Koc
·
Zdzisław Wojciechowski
·
Zbigniew Sielski
·
Zenon Krześniak
·
Katarzyna Orłowska – od 2004 roku i nadal…
Korzystając z okazji Jubileuszu 25-lecia SM DMHUT należy wspomnieć o
członkach-założycielach tej Spółdzielni. Przed ćwierćwieczem było ich 29, co
zostało uwiecznione na honorowej tablicy w holu lokalu administracyjnego Spółdzielni.
Dziś pozostało ich już tylko kilku. Są to: Ireneusz Kłos, Henryk Kopeć, Zofia Dworska,
Jerzy Staszkiewicz, Jerzy Kroczewski, Stanisław Ternes, Karolina Nagrodzka, Kazimierz
Soborak, Andrzej Ciepielski. Stanisław Górecki, Waldemar Kalwas.